Przeszło miesiąc temu poszłam z rodzinką do "naszego" lasku na spacer.Wróciłam z wieńcem splecionym z pędów dzikiego wina. Leżał mi tak biedak..i leżał, czekał na przypływ weny twórczej..i na ochotę. Muszę przyznać, tak na marginesie, że ostatnio dopadło mnie swoiste "zmęczenie materiału". W głowie pełno pomysłów, a ręce nie chcą pracować..normalnie strajk. Wreszcie wczoraj rozruszały się..:) o to efekt.
Pędy dzikiego wina , szyszki z lasu, susz z giełdy kwiatowej, drewniane doniczki ze szrociarni -10szt/1zł(musiałam się pochwalić), czerwone drewniane korale i ..
..i pewnie bym się rozchorowała, gdybym nie wymyśliła czegoś niestandardowego:)..
gwiazdki wycięłam z pamelo, zasuszyłam, pomalowałam białym akrylem i ozdobiłam miedzianym i złotym reliefem do szkła.
Dokładnie - prace wykonane własnoręcznie są najlepsze - z duszą...
OdpowiedzUsuńTworzysz piękne rzeczy :) Jestem zauroczona wszystkimi :) Cieszę się, że wpadłam na Twojego bloga :) Teraz będę podglądać :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń